niedziela, 14 kwietnia 2013

Killing spree.

Witam wszystkich. Tym razem na poważnie, o... niekompetencji lekarzy w Polskiej Służbie Zdrowia.
Przypomniała mi się ta historia parę miesięcy temu, gdy usłyszałem o problemach z leczeniem zmian dermatologicznych finansowanym z kasy NFZ-u.

Lato w pełni, pobyt u babci na wsi, kilka lat temu. Miałem ok. 10 wiosen. Zauważyłem krostki na mojej twarzy. Po powrocie do domu stwierdziłem, że warto się poradzić rodzicielki(notabene pielęgniarki), co to może być. Pierwsze podejrzenia padły na trądzik młodzieńczy. Po jakimś czasie jednak dolegliwość rozniosła się na całe ciało. Trudno. Idziemy do dermatologa.

Ten z przykrością przyznał, że nie ma pojęcia, co to może być. Kilka tygodni i konsultacji później podjęliśmy decyzję. Specjalista był ostatnią deską ratunku, toteż umówiliśmy się z nim na najbliższy wolny termin, za 2 miesiące. Diagnoza postawiona: łuszczyca.

Dla niezorientowanych w temacie przesyłam link: http://pl.wikipedia.org/wiki/Łuszczyca
W skrócie łuszczyca oznacza leczenie do końca życia, zero wieprzowiny, galaretek, żelków, itp., zero wyjść na plażę, długie rękawy w lecie i w-fy w dresie.

Ponowna wizyta u "miejscowych" dermatologów. Patrząc na diagnozę specjalisty, z góry wszyscy ją potwierdzali.

Jak wygląda terapia? W czasie nasilenia kortykosteroidy (żeby uświadomić Wam, jakie skutki ma ich stosowanie u młodego organizmu, zamieszczam link: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kortykosteroidy), naświetlanie podczerwienią i ultrafioletem, ogólnie leki i profilaktyka. A trwało to wszystko 9 miesięcy, aż wreszcie moja matula, zauważywszy, iż leczenie nie daje żadnych efektów, postanowiła skierować mnie na wymaz bakteriologiczny zakażonego osocza(określenie, które jako jedyne jest zgodne z prawdą i nie obrzydza potencjalnych wrażliwych osobników), które wydzielało się spod rozpołowionej(dosłownie[sic!]) płytki paznokcia. Wynik? pozytywny, zakażenie paciorkowcem. Antybiotyk przepisany, a po tygodniu-dwóch wszystko wróciło do normy.

Zastanawiam się tylko, co jest gorsze: to, że byłem truty kortykosteroidami przez 3 kwartały, czy fakt, że moja matka jest bardziej kompetentna od lekarzy(w tym specjalisty), mimo, iż wtedy była jeszcze tylko po szkole pielęgniarskiej.

Tyle na ten temat, tym razem bez konkursu. Do jutra.

1 komentarz: